Każdy z przyjeżdżających znudzony błotem i długiem siedzeniem w domu, nuż zachwalać sanną drogę, nuż się nią cieszyć, tak, że Szemeszowi przyszła ochota i nam domowym dać zakosztować tej przyjemności: zaproponował więc szlichtadę. Projekt został jednozgodnie przyjęty, a dla nadania tej szlichtadzie jakiegoś celu, ułożono najechać państwo Rogowskich w Osmołówce.
Oprócz nas kobiet domowych, była w naszem gronie Hilarowa Szemeszowa z siostrą i kuzynką i panna Antonina Kleczkowska, która od pary niedziel bawiła w Boratyczach. Z mężczyzn, było dwóch panów Rogowskich, państwa Maciejowski, Plater, Oziębłowski, i Hilary Szemesz.
(...)
My na krótką przejażdżkę nie potrzebowaliśmy dużego powozu, owszem, każdy rad byt mieć co najwięcej światu przed oczyma i świeżego powietrza; jakoż zaraz po obiedzie zajechał długi szereg sanek jednokonnych. Mężczyźni naszego towarzystwa oświadczyli, że nie potrzebują furmanów, tylko będą powozić sami; a że było tyleż prawie kobiet ile mężczyzn, każdy mężczyzna zaprosił na swoje sanki jedną kobietę, którą miał powozić. Osobne sanki szły ze sługami, dopilnowania koni i pomocy jeżeliby jakiej było potrzeba. Mnie P. Plater wziął na swoje sanki. Skorośmy przejechali Berezynę po lodzie, zaczęły się gonitwy. Każdy wypuszcza swego konia, zacina, aby wyprzedzić drugiego. Koń P. Platera musiał być lepszy od innych, bo niedługo jego sanki wyprzedziły wszystkich, i tak wysforowaliśmy się naprzód, że nareszcie straciliśmy z oczu nasze kompanję."
"Pamiętniki z życia Ewy Felińskiej" Ewa Felińska