"Grzybów było w bród. Chłopcy biorą krasnolice, Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, Co są godłem panieństwa: bo czerw ich nie zjada, I dziwna, żaden owad na nich nie usiada. Panienki za wysmukłym gonią borowikiem, Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory. Inne pospólstwo grzybów, pogardzone w braku Dla szkodliwości albo niedobrego smaku, Lecz nie są bez użytku: one zwierza pasą I gniazdem są owadów i gajów okrasą. Na zielonym obrusie łąk, jako szeregi Naczyń stołowych sterczą: tu z krągłymi brzegi Surojadki srebrzyste, żółte i czerwone, Niby czareczki różnym winem napełnione; Koźlak, jak przewrócone kubka dno wypukłe, Lejki, jako szampańskie kieliszki wysmukłe, Bielaki krągłe, białe, szerokie i płaskie, Jakby mlekiem nalane filiżanki saskie, I kulista, czarniawym pyłkiem napełniona Purchawka, jak pieprzniczka; zaś innych imiona, Znane tylko w zajęczym lub wilczym języku, Od ludzi nieochrzczone; a jest ich bez liku. Ni wilczych, ni zajęczych nikt dotknąć nie raczy; A kto schyla się ku nim, gdy błąd swój obaczy, Zagniewany, grzyb złamie albo nogą kopnie: Tak szpecąc trawę, czyni bardzo nieroztropnie". Adam Mickiewicz, "Pan Tadeusz" |
Zbieranie grzybów było nierozerwalnie związane z jesienią na ziemiańskim dworze......
0 Comments
Prawie 100 lat temu pewien ziemianin postanowił wybrać się na konną wycieczkę po bliższej i dalszej okolicy. Swoje wrażenia z przygotowań jak i samej wycieczki następnie starannie spisał. Poniżej jak przygotowywał do wycieczki swojego towarzysza podróży, a zarazem niezawodny środek transportu czyli konia. "Zeszłego roku odbyłem konne wycieczki po naszym kraju na dystansie 1421 kilometrów — nie zamiar pobicia tego rekordu, bo to nie był żaden szczególny rekord, ile raczej pragnienie poznania jeszcze innych stron Polski, jej ludności, zabytków, przyrody (...) zachęciło m nie do odbycia nowych, cokolwiek dłuższych wycieczek; konna jazda ma swoisty urok i łatwiej dotrzeć do różnych ciekawych zakątków konno niż koleją żelazną lub samochodem, zaś w obecnych warunkach flinansowo przystępniejsza. Zawstydzała mnie myśl, że znam większą, część Europy, zaś kanton Graubunden w Szwajcarji nawet względnie dokładnie a nie znam własnego kraju! Wypadło pożegnać się ze staruszką, wierną towarzyszką zeszło rocznej podróży, a dosiąść czteroletniej klaczy pełnej krwi własnego chowu, karo-gniadej „Jedynka” po Panther (Dark Ronald – Panik po Ard Patrick), od F ala II po Bob od Neck or Northing, średniego w zrostu, rasowa, w typie Ard Patricka, angielskiego derbisty; grzyw a jedwabista — oznaka szlachetności, ogon bardzo długi, obfity i pu szysty - oznaka siły; występowała nie bez powodzenia na wyścigach w Poznaniu i Bydgoszczy, mimo to wydawała się za młoda na tak daleką podróż; ufałem w dzielność i wytrzymałość, jaką się odznacza pełna krew angielska ponad wszystkie inne rasy i nie zawiodłem się, wątpię, by na koniu krwi arabskiej o osławionej „wytrzymałości” możmaby było osiągnąć przybliżony wynik. Przygotowywałem klacz; od wiosny, odbywając kilka razy w tydzień spacery po własnym majątku od 20 do 30 kilometrów dziennie wolnym kłusem i bardzo posuwistym stępem — takie tempo najlepiej wyrabia muszkuły; jadła stale po 6 kg owsa ma dzień. W podróży należało oczywiście zażywać klaczy bardzo ostrożnie, wykorzystywać od kłusa każdy odpowiedni teren a zwalniać do stępa, nawet ma najkrótszym odstępie nierównej drogi; taka miękkość drogi jest pożądana, by ucho nie słyszało uderzeń kopyt w kłusie; starannie omijać napotykane kamienie na pozór nawet miniej widoczne, unikać potykania się; koń o dobrych rozumie się nogach z płaskim angielskiej rasie właściwym chodem potyka się najczęściej z własnej nieuwagi, ale nieraz też z winy jeźdźca, który mógł i powinien był to uprzedzić poruszeniem wodzy lub dotknięciem łydkami, zwłaszcza jeśli zna dobrze sposób poruszenia się swego konia. Bywają, konie mające jakby szczególną zdolność wynalezienia każdego kam ienia na drodze i stąpnięcia nań, co jest bardzo niecierpliwiące. - Częste potykanie się na dłuższym dystansie, osłabia siłę odnoży i swobodę łopatek tem zmęczonych. Niemniej ważnem jest odżywianie i pojenie. W upalne dnie poiłem klacz kilka sekund w napotykanych strumieniach, ale tylko przez wędzidło, to znaczy nie zdejmując tręzli; na popasach dodawałem do wiadra wody garść otrąb pszennych przyczem koń pije wolniej i z smakiem; „krzepiłem” też klacz cukrem kostkowym,. Po zdrowem parsknięciu i po spokojne m przejściu obok przedmiotu mogącego budzić przestrach nie szkodzi poklepać w myśli nagrody i zachęty; koń to takie rozumne stworzenie i tak chętnie przywiązuje się do swego stałego a delikatnego jeźdźca, tak dobrze zna głos jego i rękę. Polecania godnym, jest zaopatrzenie się w małą apteczkę podróżną zawierającą: amonjak, jodynę, krople Inoziemcowa, laurowe i walerjanowe, fluid, wodę Burowa, bandaże i watę — nie radzę tylko umieszczać zapasów jadalnych obok środków leczniczych, gdyż zdarza się, że flaszeczka się stłucze, zaś butersznyty na smaku walerjanowym, jak to sprawdziłem , nie są apetyczne. (…)" Paweł Popiel “2918 kilometrów na koniu – Wycieczka sportowo – krajoznawcza w dorzeczu Wisły, Sanu, Bugu, Wieprza, Skawy, Styru, Nidy, Prosny, Warty, Brdy, Noteci i Pilicy” Jest to miesiąc najważniejszej pracy około działu kobiecego gospodarstwa. Im dłużej warzywa w ziemi, a owoce na drzewach dojrzewają tern lepiej, jednak nie należy zwlekać zbytecznie i z początkiem miesiąca kopać wszystko. Zimowe owoce jako i gruszki jesienne zbierać i chować. Warzywa im później tem lepiej układać w kopczyk w piwnicy (patrz 1). Kartofle do piwnic sypać i zaraz w początku miesiąca wieprze do karmnika wsadzić dla zużytkowania drobnych kartofli na wypas, karmić się powinny od 6 do 8 tygodni, aby na święto Bożego Narodzenia były gotowe wędliny. W połowie miesiąca trzeba się zająć zaopatrzeniem domu i mieszkania przeciw zimnu, pokoje oczyszczać gruntownie z kurzu, pajęczyny. .Ściany ocierając płótnem suchym obwiązanem na szczotce, pokoje myć, zaprawiać już na półrocze zimowe, okna oklejać, klajstrem i papierem, co najlepiej bo zimna nie przepuszcza, mchu nie kłaść bo prędko żółknie, lepiej piasek i watę osypaną krajaną kolorową włóczką. Kwas siarczany stawiać za oknem żeby nie zamarzały. Do futer w początku miesiąca zajrzeć czy są w dobrym stanie, gdyż wszelka przeróbka dobrze będzie zrobiona jeżeli swobodnie w wolnym czasie, gdy jeszcze mrozy nie są za pasem, bo wtedy i o kuśnierza trudniej i wszystko drożej. W ogóle wszelkie przysposobienie garderoby na zimę powinno mieć miejsce w październiku. Letnie suknie i wszelkie kolorowo perkale których się już w zimie używać nie będzie sprać w wodzie z mydłem, białe, lub jeszcze mocno zfarbkować i bez krochmalenia, aby nie zżółkły i schować na zimę do kufrów. Gęsi karmić pośladem zboża, owsa i jęczmienia, przez 3 tygodnie, w czwartym bić, skubać, oddzielając puch od pierzy i urządzać półgęski; galarety, czarniny i t. d. Kalendarz na rok 1876. Kolenda dla gospodyń przez autorkę 365 obiadów. Lucynę Ćwierciakiewiczową ilustracja Jesień - Teodor Axentowicz (za pośr wikicommons) |
Archives
May 2020
W kolażu na szczycie strony wykorzystano obrazy XIX wiecznych malarzy polskich;
Wincentego Kasprzyckiego "Pałac w Natolinie", Wincentego Wodzinowskiego "Koncert domowy", Juliusza Kossaka "Scena z polowania w Radziejowicach", Franciszka Streit "Przerwa na posiłek" |