|
W skrócie o majątku ziemskim
Aleksander Świeszewski Krajobraz wiejski z wiatrakiem
W powiecie było najczęściej od 50 do 100 majątków. Pomiędzy nimi rozsiane były gospodarstwa chłopskie. Majątek ziemiański różnił się od gospodarstwa chłopskiego nie tylko wielkością (najczęściej miał kilkaset hektarów), ale również zróżnicowaniem produkcji, która zwykle nie ograniczała się do produkcji ściśle rolniczej.
Dobrze zarządzane majątki ziemiańskie były konglomeratem zatrudniającym kilkudziesięciu pracowników przez cały rok, a w okresie nawarstwienia prac, następnych kilkudziesięciu do prac sezonowych. Przez długi okres czasu produkcja majątków ziemskich ograniczała się do zaspokojenia własnych potrzeb i wytwarzania tradycyjnego dla danej okolicy produktu (najczęściej zboża) na sprzedaż. W XIX wieku nastąpiły zmiany. Rozwój miast, rozwój dróg, a szczególnie kolei żelaznych, i zniesienie pańszczyzny, a tym samym podrożenie siły roboczej wymusił zmiany w sposobie gospodarowania. Głównym odbiorcą były szybko rosnące miasta. A potrzebowały one wszystkiego zarówno nabiału, wędlin, owoców itp jak i surowca dla przemysłu. Ponadto w okresie lat 20-tych i 30-tych, po okresie początkowej koniunktury nastąpił spadek cen tradycyjnych upraw tj zbóż i ziemniaków. Utratę dochodu trzeba było rekompensować rozwojem bardziej dochodowych dziedzin np produkcji drobiu
Wszystko to sprawiało, że prosperujący majątek ziemski w czasie szalonych lat 20-tych i 30-tych poza zdywersyfikowana uprawą i hodowlą, posiadał również przetwórnie np mleczarnię, serowarnie, browar czy suszarnię. Ponadto w zależności od bogactw naturalnych znajdujących się w obrębie majątku mogły się w nich znajdować również drobne zakłady rzemieślniczo-przemysłowe np cegielnia.
Ponadto ziemiański dwór był ważnym ośrodkiem w okolicy. Jego właściciele, niejednokrotnie absolwenci zagranicznych szkół rolniczych, wprowadzali nowe sposoby upraw, później rozpowszechniane w okolicy. Niejednokrotnie właściciele majątków współtworzyli kółka rolnicze, związki hodowców etc, które organizowały skup, uprawy i upowszechniały nowoczesne metody gospodarowania w okolicy.
Ze względu na bardzo ścisłe powiązania rodzinno-towarzysko-biznesowe właścicieli ziemskich z ośrodkami miejskimi, oraz dalszymi podróżami byli oni niejako łącznikiem i propagatorem rodzącej się nowej kultury miejskiej w okolicy
Majątek był źródłem zatrudnienia dla nadmiaru siły roboczej w sąsiedztwie, a niejednokrotnie źródłem jedzenia na przednówku, które odpracowywano w sezonie rolniczym.
Dobrze zarządzane majątki ziemiańskie były konglomeratem zatrudniającym kilkudziesięciu pracowników przez cały rok, a w okresie nawarstwienia prac, następnych kilkudziesięciu do prac sezonowych. Przez długi okres czasu produkcja majątków ziemskich ograniczała się do zaspokojenia własnych potrzeb i wytwarzania tradycyjnego dla danej okolicy produktu (najczęściej zboża) na sprzedaż. W XIX wieku nastąpiły zmiany. Rozwój miast, rozwój dróg, a szczególnie kolei żelaznych, i zniesienie pańszczyzny, a tym samym podrożenie siły roboczej wymusił zmiany w sposobie gospodarowania. Głównym odbiorcą były szybko rosnące miasta. A potrzebowały one wszystkiego zarówno nabiału, wędlin, owoców itp jak i surowca dla przemysłu. Ponadto w okresie lat 20-tych i 30-tych, po okresie początkowej koniunktury nastąpił spadek cen tradycyjnych upraw tj zbóż i ziemniaków. Utratę dochodu trzeba było rekompensować rozwojem bardziej dochodowych dziedzin np produkcji drobiu
Wszystko to sprawiało, że prosperujący majątek ziemski w czasie szalonych lat 20-tych i 30-tych poza zdywersyfikowana uprawą i hodowlą, posiadał również przetwórnie np mleczarnię, serowarnie, browar czy suszarnię. Ponadto w zależności od bogactw naturalnych znajdujących się w obrębie majątku mogły się w nich znajdować również drobne zakłady rzemieślniczo-przemysłowe np cegielnia.
Ponadto ziemiański dwór był ważnym ośrodkiem w okolicy. Jego właściciele, niejednokrotnie absolwenci zagranicznych szkół rolniczych, wprowadzali nowe sposoby upraw, później rozpowszechniane w okolicy. Niejednokrotnie właściciele majątków współtworzyli kółka rolnicze, związki hodowców etc, które organizowały skup, uprawy i upowszechniały nowoczesne metody gospodarowania w okolicy.
Ze względu na bardzo ścisłe powiązania rodzinno-towarzysko-biznesowe właścicieli ziemskich z ośrodkami miejskimi, oraz dalszymi podróżami byli oni niejako łącznikiem i propagatorem rodzącej się nowej kultury miejskiej w okolicy
Majątek był źródłem zatrudnienia dla nadmiaru siły roboczej w sąsiedztwie, a niejednokrotnie źródłem jedzenia na przednówku, które odpracowywano w sezonie rolniczym.
Obowiązki właściciela majątku
A. Wierusz-Kowalski - Wietrzny dzień
Pan domu wstawał zwykle bardzo wcześnie o piątej,albo szóstej rano. Pierwsze kroki kierował na folwark, żeby dopilnować porannych prac i wydać dyspozycje na resztę dnia. Potem wracał na śniadanie po którym znów jechał na pola z których powracał na serwowany w południe obiad po czym znów wracał na folwark dopilnować prac. Dzień pracy kończył się ok.18:00, oczywiście nie było to sztywną regułą. Jeśli pogoda była niepewna, a trzeba było zebrać z pola plony zdarzało się, że pracowano aż do nadejścia nocy. Zimą prace w majątku toczyły się może mniej intensywnie,ale nie zamierały. Przed wiosną trzeba było np. przygotować sprzęt do prac polowych i dopilnować części majątku związanej z hodowlą zwierząt.
To na ile właściciel majątku był zaangażowany w doglądanie opisanych prac osobiście, a na ile poprzez rządców zależało od wielkości majątku i stopnia komplikacji jego zarządzaniem. Niezależnie jednak od wielkości majątku ważne było, żeby właściciel miał umiejętność dopilnowania tego co się w majątku działo. Zdarzało się, że z pewnych dziedzin działalności trzeba było zrezygnować, nawet jeśli były początkowo dochodowe. Opisuje to np. Danuta Koral w książce "Wydziedziczeni",gdzie wspomina młyn z którego prowadzenia zrezygnował jej ojciec z powodu plagi kradzieży,nad którą nie dało się zapanować. Tłumaczy to też dlaczego często znaczny obszar majątków zalesiano. W porównaniu z zarządzaniem uprawą roli zarządzanie gospodarką leśną angażowało względnie mało wysiłku.
Do obowiązków właścicieli majątku należało też prowadzenie księgowości, którą często zajmowała się pani domu. Księgowość majątku była rzeczą dość skomplikowaną. Trzeba było dopilnować płac pracowników, bieżących wydatków, rozliczeń z odbiorcami. Majątki, zwłaszcza w kryzysowych latach 30-tych borykały się licznymi trudnościami natury finansowej które wymagały sporej innowacyjności w zarządzaniu majątkiem i szukania nowych źródeł dochodu w niszowej produkcji, albo budowaniu sieci dystrybucji swoich produktów w mieście.
To na ile właściciel majątku był zaangażowany w doglądanie opisanych prac osobiście, a na ile poprzez rządców zależało od wielkości majątku i stopnia komplikacji jego zarządzaniem. Niezależnie jednak od wielkości majątku ważne było, żeby właściciel miał umiejętność dopilnowania tego co się w majątku działo. Zdarzało się, że z pewnych dziedzin działalności trzeba było zrezygnować, nawet jeśli były początkowo dochodowe. Opisuje to np. Danuta Koral w książce "Wydziedziczeni",gdzie wspomina młyn z którego prowadzenia zrezygnował jej ojciec z powodu plagi kradzieży,nad którą nie dało się zapanować. Tłumaczy to też dlaczego często znaczny obszar majątków zalesiano. W porównaniu z zarządzaniem uprawą roli zarządzanie gospodarką leśną angażowało względnie mało wysiłku.
Do obowiązków właścicieli majątku należało też prowadzenie księgowości, którą często zajmowała się pani domu. Księgowość majątku była rzeczą dość skomplikowaną. Trzeba było dopilnować płac pracowników, bieżących wydatków, rozliczeń z odbiorcami. Majątki, zwłaszcza w kryzysowych latach 30-tych borykały się licznymi trudnościami natury finansowej które wymagały sporej innowacyjności w zarządzaniu majątkiem i szukania nowych źródeł dochodu w niszowej produkcji, albo budowaniu sieci dystrybucji swoich produktów w mieście.
O strukturze zatrudnienia w majątku ziemskim
Józef Chełmoński Wypłata robocizny
Większy majątek ziemski był właściwie przedsiębiorstwem zatrudniającym kilkadziesiąt, a czasami nawet ponad sto osób. Każdy kawałek ziemi był wykorzystywany zgodnie ze swoimi właściwościami, co powodowało dużą różnorodność produkcji. Aby to ogarnąć zatrudniano poza niewykwalifikowanymi robotnikami rolnymi do prostych prac, także specjalistów posiadających dużą wiedzę w swojej dziedzinie. Oni nadzorowali poszczególne dziedziny produkcji. Zadaniem właściciela poza dopilnowaniem (wiadomo pańskie oko - konia tuczy), było wytyczenie głównych kierunków rozwoju produkcji majątku, zsynchronizowanie całości działań i znalezienie zbytu dla produkowanych towarów. Co jest charakterystyczne dla wszystkich przedsiębiorstw średniej wielkości.
W książce "Czasy,miejsca ludzie" Heleny z Jaczynowskich Roth znajduje się barwny aczkolwiek chaotyczny opis funkcjonowania majątku jej teściów na początku XX wieku. Majątek ten, co podkreślała autorka, nie był 'majątkiem wielkopańskim', lecz 'zwykłym ziemiańskim'. Przytoczona poniżej (niestety niekompletna) lista zatrudnionych w nim osób daje wyobrażenie o rozmachu z jakim gospodarowano w 'zwykłych ziemiańskich majątkach'.
Za prawidłowe funkcjonowanie dworu i najbliższego obejścia były odpowiedzialne dwie panie. Anesia miała pod swoja pieczą garderobę, kredens, pralnię i pokój dziecinny. podlegały jej nianie, lokaj i dziewczęta pracujące przy utrzymaniu porządku w tym zakresie.
Tefila wodziła rej w kuchni, spiżarni. Odpowiadała również drobiem i trzodą. Miała pod sobą kucharza i gospodynie- kucharkę gotującą dla pracowników nie mających rodzin na miejscu. ponadto podlegały jej osoby zatrudnione do pomocy w kuchni, przy drobiu i w chlewie. O zakresie jej obowiązków świadczy fakt, że była między innymi odpowiedzialna za przygotowanie codziennie posiłku dla 20-30 osób - domowników i pracowników.
Każdy folwark (a w skład majątku ziemskiego mogło wchodzić kilka folwarków) miał swojego zarządcę czyli ekonoma i karbowych. Zadaniem karbowych był nadzór pracujących robotników rolnych, których najmowano do prac na polu i w ogrodzie. Poza robotnikami stałymi zatrudniano również sezonowych.
Nad koniami opiekę sprawowali fornale i stajenni
Za opiekę nad lasami odpowiedzialni byli leśniczy i gajowi
Nad gorzelnią czuwał gorzelany (wykwalifikowany pracownik gorzelni) posiadający pomocników.
W mleczarni zatrudnieni byli 'maślarze' - specjaliści do przerobu mleka. Kto inny jednak nadzorował utrzymanie porządku w oborze z kilkudziesięcioma krowami i pracujące tam dojarki.
Cegielnię nadzorował 'strycharz' z pomocnikami.
Ponadto w majątku zatrudniano "... stróżów łąkowych.. (....) cały sztab oficjalistów i rzemieślników. Kowale (....) mechanik do młockarni. Bażanciarnia do hodowli bażantów, strzelec żuraw do tępienia szkodników i polowań oraz cała moc innych pracowników. 'Pisarz' pilnował spichlerza i prowadził rejestr 'dniówek' pracowników niestałych. W sumie kilkunastu pastuchów...."
W innym miejscu autorka wspomina, że na terenie majątku znajdował się również młyn i niewielki tartak. Ich obsługa wiązała się również z zatrudnieniem pracowników o odpowiednich kwalifikacjach.
W książce "Czasy,miejsca ludzie" Heleny z Jaczynowskich Roth znajduje się barwny aczkolwiek chaotyczny opis funkcjonowania majątku jej teściów na początku XX wieku. Majątek ten, co podkreślała autorka, nie był 'majątkiem wielkopańskim', lecz 'zwykłym ziemiańskim'. Przytoczona poniżej (niestety niekompletna) lista zatrudnionych w nim osób daje wyobrażenie o rozmachu z jakim gospodarowano w 'zwykłych ziemiańskich majątkach'.
Za prawidłowe funkcjonowanie dworu i najbliższego obejścia były odpowiedzialne dwie panie. Anesia miała pod swoja pieczą garderobę, kredens, pralnię i pokój dziecinny. podlegały jej nianie, lokaj i dziewczęta pracujące przy utrzymaniu porządku w tym zakresie.
Tefila wodziła rej w kuchni, spiżarni. Odpowiadała również drobiem i trzodą. Miała pod sobą kucharza i gospodynie- kucharkę gotującą dla pracowników nie mających rodzin na miejscu. ponadto podlegały jej osoby zatrudnione do pomocy w kuchni, przy drobiu i w chlewie. O zakresie jej obowiązków świadczy fakt, że była między innymi odpowiedzialna za przygotowanie codziennie posiłku dla 20-30 osób - domowników i pracowników.
Każdy folwark (a w skład majątku ziemskiego mogło wchodzić kilka folwarków) miał swojego zarządcę czyli ekonoma i karbowych. Zadaniem karbowych był nadzór pracujących robotników rolnych, których najmowano do prac na polu i w ogrodzie. Poza robotnikami stałymi zatrudniano również sezonowych.
Nad koniami opiekę sprawowali fornale i stajenni
Za opiekę nad lasami odpowiedzialni byli leśniczy i gajowi
Nad gorzelnią czuwał gorzelany (wykwalifikowany pracownik gorzelni) posiadający pomocników.
W mleczarni zatrudnieni byli 'maślarze' - specjaliści do przerobu mleka. Kto inny jednak nadzorował utrzymanie porządku w oborze z kilkudziesięcioma krowami i pracujące tam dojarki.
Cegielnię nadzorował 'strycharz' z pomocnikami.
Ponadto w majątku zatrudniano "... stróżów łąkowych.. (....) cały sztab oficjalistów i rzemieślników. Kowale (....) mechanik do młockarni. Bażanciarnia do hodowli bażantów, strzelec żuraw do tępienia szkodników i polowań oraz cała moc innych pracowników. 'Pisarz' pilnował spichlerza i prowadził rejestr 'dniówek' pracowników niestałych. W sumie kilkunastu pastuchów...."
W innym miejscu autorka wspomina, że na terenie majątku znajdował się również młyn i niewielki tartak. Ich obsługa wiązała się również z zatrudnieniem pracowników o odpowiednich kwalifikacjach.
Wirtualna przechadzka po majątku ziemskim
Napoleon Orda - Hryszowice
W majątku ziemskim poza dworem było jeszcze sporo budynków gospodarczych. Ich funkcje dostosowane były do profilu majątku, czasem był to browar, a czasem warsztat wikliniarski. Szczegółowy, a przy tym ciekawy opis budynków gospodarczych w majątku dostarcza książka Konstantego Rostworowskiego "Zmierzch Gałęzowa". Majątek Gałęzów znajdował się w odległości ok.30 km od Lublina. Informacje o istnieniu tego majątku sięgają XV wieku. Początkowo znajdował się on w posiadaniu rodziny Gałęzowkich, następnie przeszedł we władanie Koźmianów, a następnie przekazywany jako posag do rodziny Przewłockich, a potem Rostworowskich.
Udajmy się więc na przechadzkę po budynkach gospodarczych na przykładzie Gałęzowa, posiłkując się także innymi relacjami. Zacznijmy od stajni. W Gałęzowie istniała stajnia cugowa,fornalska i źrebięciarnia. Zacznijmy od stajni cugowej. "(...) W stajni stały cztery klacze czystej krwi arabskiej Pieszczota, Przyłbica, Pallada i Personówka. Były to tzw. konie bryczkowe (...) Stały tam ponadto dwa konie wierzchowe i dwa ogiery (...) Zaraz koło stajni cugowej mieściły się pomieszczenia dla źrebaków. Były ich trzy roczniki po 15, czasem 45 sztuk (...) W stajni fornalskiej stało 10 czwórek, tj. 40 koni roboczych plus dwie siwki arabki do obsługi podwórza i odstawy mleka (...)
Dalej mamy wozownię. W wozowni trzymano używane w majątku pojazdy, zarówno przeznaczone do codziennego użytku, jak i eleganckie na specjalne okazje. Były wśród nich powozy,bryczki i sanki. Gdzieniegdzie zachowały się jeszcze wśród nich stare karety. Czasem w wozowniach trzymano także maszyny rolnicze. W Gałęzowie przeznaczony był jednak na nie osobny plac o czym piszemy dalej.
W Gałęzowie obok wozowni znajdowała się owczarnia, w której było 700 owiec. Owczarnia została następnie przerobiona na oborę w której znalazło się miejsce dla 100 krów. Dalej stelmiarnia, w której rezydował kołodziej, pan Igras. "(...) Czego nie było u pana Igrasa. Na dole znajdowały się narzędzia do obróbki drewna, jak stoły stolarskie, heble, piły, ośniki oraz nowo wykonane koła (...) Pod dachem suszyły się różnego rodzaju materiały ciesielskie, jak szprychy, dyszle i różnych wymiarów deski (...)".
Na wydzielonym zadaszonym placu stoją narzędzia rolnicze używane w majątku "(...) pługi, brony, kultywatory, drabiny do wozów (...)" a dalej jest stodoła do której zwozi się zbiory z całego majątku "(...) miała ona cztery wjazdy i osiem bardzo pojemnych sąsieków tj. miejsc do składania zboża w snopach, siana i słomy (...)".
W książce Konstantego Rostworowskiego brakuje niestety opisu spichrza, którego dostarcza dla odmiany książka Danuty Koral "Wydziedziczeni". O spichrzu w majątku Kazuń czytamy tam "(...) szczególnie piękny, zabytkowy jest spichrz, zbudowany z grubych bali sosnowych, z sosnowymi słupami - kolumnami, biegnącymi wewnątrz dwoma rzędami (...) Kiedy letnie słońce rozgrzeje ściany, na drewno występują krople żywicy i całe wnętrze pachnie lasem. Podłoga jest także z grubych bali i nie ugina się pod ciężarem zboża zwożonego prosto spod młockarni (...)".
W innych majątkach wśród budynków gospodarczych zobaczyć można było także tartak, kuźnię, olejarnię, browar,cegielnię albo gorzelnię. O tych dwóch ostatnich Anna Rey Konstantynowa Potocka w swojej książce "Przez góry,doliny..."pisze tak "(...)Bardzo lubiłam cegielnię. Na półkach suszyły się cegły, które maszyna równo ciachała z węża gliny (...) Potem cegły wypalano w piecach, wracały na półki, jeszcze ciepłe jak bułeczki do śniadania (...) Gorzelnia miała kadzie z fermentującym jęczmieniem i kartoflami, skomplikowane rurki i przewody,termometry i barometry (...)".
Zwykle budynki gospodarcze ustawione w kwadrat otaczały duże podwórze, czasem wybrukowane. Na tym kończymy spacer i wracamy do dworu na serwowany na drewnianej werandzie podwieczorek.
Udajmy się więc na przechadzkę po budynkach gospodarczych na przykładzie Gałęzowa, posiłkując się także innymi relacjami. Zacznijmy od stajni. W Gałęzowie istniała stajnia cugowa,fornalska i źrebięciarnia. Zacznijmy od stajni cugowej. "(...) W stajni stały cztery klacze czystej krwi arabskiej Pieszczota, Przyłbica, Pallada i Personówka. Były to tzw. konie bryczkowe (...) Stały tam ponadto dwa konie wierzchowe i dwa ogiery (...) Zaraz koło stajni cugowej mieściły się pomieszczenia dla źrebaków. Były ich trzy roczniki po 15, czasem 45 sztuk (...) W stajni fornalskiej stało 10 czwórek, tj. 40 koni roboczych plus dwie siwki arabki do obsługi podwórza i odstawy mleka (...)
Dalej mamy wozownię. W wozowni trzymano używane w majątku pojazdy, zarówno przeznaczone do codziennego użytku, jak i eleganckie na specjalne okazje. Były wśród nich powozy,bryczki i sanki. Gdzieniegdzie zachowały się jeszcze wśród nich stare karety. Czasem w wozowniach trzymano także maszyny rolnicze. W Gałęzowie przeznaczony był jednak na nie osobny plac o czym piszemy dalej.
W Gałęzowie obok wozowni znajdowała się owczarnia, w której było 700 owiec. Owczarnia została następnie przerobiona na oborę w której znalazło się miejsce dla 100 krów. Dalej stelmiarnia, w której rezydował kołodziej, pan Igras. "(...) Czego nie było u pana Igrasa. Na dole znajdowały się narzędzia do obróbki drewna, jak stoły stolarskie, heble, piły, ośniki oraz nowo wykonane koła (...) Pod dachem suszyły się różnego rodzaju materiały ciesielskie, jak szprychy, dyszle i różnych wymiarów deski (...)".
Na wydzielonym zadaszonym placu stoją narzędzia rolnicze używane w majątku "(...) pługi, brony, kultywatory, drabiny do wozów (...)" a dalej jest stodoła do której zwozi się zbiory z całego majątku "(...) miała ona cztery wjazdy i osiem bardzo pojemnych sąsieków tj. miejsc do składania zboża w snopach, siana i słomy (...)".
W książce Konstantego Rostworowskiego brakuje niestety opisu spichrza, którego dostarcza dla odmiany książka Danuty Koral "Wydziedziczeni". O spichrzu w majątku Kazuń czytamy tam "(...) szczególnie piękny, zabytkowy jest spichrz, zbudowany z grubych bali sosnowych, z sosnowymi słupami - kolumnami, biegnącymi wewnątrz dwoma rzędami (...) Kiedy letnie słońce rozgrzeje ściany, na drewno występują krople żywicy i całe wnętrze pachnie lasem. Podłoga jest także z grubych bali i nie ugina się pod ciężarem zboża zwożonego prosto spod młockarni (...)".
W innych majątkach wśród budynków gospodarczych zobaczyć można było także tartak, kuźnię, olejarnię, browar,cegielnię albo gorzelnię. O tych dwóch ostatnich Anna Rey Konstantynowa Potocka w swojej książce "Przez góry,doliny..."pisze tak "(...)Bardzo lubiłam cegielnię. Na półkach suszyły się cegły, które maszyna równo ciachała z węża gliny (...) Potem cegły wypalano w piecach, wracały na półki, jeszcze ciepłe jak bułeczki do śniadania (...) Gorzelnia miała kadzie z fermentującym jęczmieniem i kartoflami, skomplikowane rurki i przewody,termometry i barometry (...)".
Zwykle budynki gospodarcze ustawione w kwadrat otaczały duże podwórze, czasem wybrukowane. Na tym kończymy spacer i wracamy do dworu na serwowany na drewnianej werandzie podwieczorek.
Dzierżawcy i rządcy
Kazimierz Alchimowicz Najem robotników
Właściciel majątku ziemskiego nie zawsze gospodarował w nim samodzielnie. Powody mogły być różne. Mógł na stałe przebywać zagranicą, mógł być adwokatem, albo profesorem na stałe mieszkającym w mieście, który majątek odziedziczył po jakimś krewnym, ale nie umiał ani nie chciał się nim osobiście zajmować. Mógł wreszcie mieć kilka różnych majątków w różnej okolicy i wszystkich nie był w stanie osobiście nadzorować.
W takich sytuacjach majątki puszczane były zwykle w dzierżawę. Najbardziej znanym dzierżawcą jest znany z "Nocy i dni" Bogumił Niechcic, jest to jednak postać dzierżawcy raczej wyidealizowana. Częściej zdarzało się, że dzierżawca nie do końca radził sobie z majątkiem, albo uchylał się od wykonywania swoich obowiązków. W swoich wspomnieniach Roman Janta -Połczyński opisuje problemy jakie miał z dzierżawcą, który majątek kompletnie zaniedbał i prawie doprowadził do ruiny. Nie znaczy to, że nie zdarzali się dobrzy dzierżawcy. Z reguły kończyli oni zwykle z własnym majątkiem.
Jeśli właściciel zarządzał majątkiem samodzielnie to (zwłaszcza w przypadku większych majątków) posiadał do pomocy jednego, albo kilku rządców.
Praca rządcy prestiżem i zarobkami odpowiadała pracy wyższego urzędnika. Maria Eliza Steinhagen w książce "Steinhagenowie.Historia ze smakiem"opisuje zapewnione mu uposażenie tak "(...) W umowie ojciec zapewni? mu: „Pensję miesięczną 550 zł, opal i światło oraz prawo do korzystania z willi sąsiadującej z dworem (...) Ponadto otrzyma W. Pan w stosunku rocznym sumę zł 2400, z których zł 1800 płatne w czterech równych ratach kwartalnych, pozostałe zł 600 po oddaniu bilansu, fachowo uzgodnionego". Ponadto (...) pan Jensen miał prawo korzystać z samochodu majątkowego i pary koni z wyjazdem oraz z leczenia swojego i rodziny na koszt majątku. Miał także zapewnioną ordynarię (...)"
Obowiązki rządcy opisuje z kolei Konstanty Rostworowski w "Zmierzchu Gałęzowa". "(...) Do obowiązków "pisarza" należało wydanie o piątej rano obroków dla koni i pasz treściwych dla bydła (...), w ciągu dnia - dozór w magazynach, przyjmowanie zboża z omłotów (...) Prowadził też odpowiednie kartoteki tzw. "karty osobowe" pracowników z przepracowanych roboczodniówek (...) Dodatkowo do jego obowiązków wiosną i latem należało dzwonienie na zbiórkę o siódmej rano i po południu, po przerwie obiadowej (...)".
W takich sytuacjach majątki puszczane były zwykle w dzierżawę. Najbardziej znanym dzierżawcą jest znany z "Nocy i dni" Bogumił Niechcic, jest to jednak postać dzierżawcy raczej wyidealizowana. Częściej zdarzało się, że dzierżawca nie do końca radził sobie z majątkiem, albo uchylał się od wykonywania swoich obowiązków. W swoich wspomnieniach Roman Janta -Połczyński opisuje problemy jakie miał z dzierżawcą, który majątek kompletnie zaniedbał i prawie doprowadził do ruiny. Nie znaczy to, że nie zdarzali się dobrzy dzierżawcy. Z reguły kończyli oni zwykle z własnym majątkiem.
Jeśli właściciel zarządzał majątkiem samodzielnie to (zwłaszcza w przypadku większych majątków) posiadał do pomocy jednego, albo kilku rządców.
Praca rządcy prestiżem i zarobkami odpowiadała pracy wyższego urzędnika. Maria Eliza Steinhagen w książce "Steinhagenowie.Historia ze smakiem"opisuje zapewnione mu uposażenie tak "(...) W umowie ojciec zapewni? mu: „Pensję miesięczną 550 zł, opal i światło oraz prawo do korzystania z willi sąsiadującej z dworem (...) Ponadto otrzyma W. Pan w stosunku rocznym sumę zł 2400, z których zł 1800 płatne w czterech równych ratach kwartalnych, pozostałe zł 600 po oddaniu bilansu, fachowo uzgodnionego". Ponadto (...) pan Jensen miał prawo korzystać z samochodu majątkowego i pary koni z wyjazdem oraz z leczenia swojego i rodziny na koszt majątku. Miał także zapewnioną ordynarię (...)"
Obowiązki rządcy opisuje z kolei Konstanty Rostworowski w "Zmierzchu Gałęzowa". "(...) Do obowiązków "pisarza" należało wydanie o piątej rano obroków dla koni i pasz treściwych dla bydła (...), w ciągu dnia - dozór w magazynach, przyjmowanie zboża z omłotów (...) Prowadził też odpowiednie kartoteki tzw. "karty osobowe" pracowników z przepracowanych roboczodniówek (...) Dodatkowo do jego obowiązków wiosną i latem należało dzwonienie na zbiórkę o siódmej rano i po południu, po przerwie obiadowej (...)".
|
|