Do 1939 roku znakomita większość polskiej klasy średniej mieszkała na prowincji gospodarując na swoich dworach. Również formująca się w XIX i XX wieku miejska klasa średnia miała tam w przeważającej części swoje korzenie. Po przeprowadzce do miasta (co często miało przyczyny ekonomiczne) wychowana w dworach inteligencja powielała i podtrzymywała elementy znanej jej z dzieciństwa kultury dostosowując je do miejskich warunków i swojego trybu życia. Pomimo iż w pamiętnikach wypowiadali się w przeważającej części z sentymentem o "swoich dworach rodzinnych" to w publicystyce i literaturze ludzie pióra pozostawili mało atrakcyjny obraz życia właścicieli ziemskich w XIX wieku. W obrazie tym na pierwszy plan wysuwają się trudności finansowe, odizolowanie. Z samotnością i przerastającymi ich trudnościami walczą bohaterowie książek Elizy Orzeszkowej, Bolesława Prusa czy Marii Dąbrowskiej należących do kanonu lektur.
Z prozy pamiętnikarskiej wyłania się jednak całkiem inny obraz społeczności widziany oczami ludzi, którzy posiadając prosperujące majątki średniej wielkości należeli do elity powiatu. Jest to dynamiczny obraz życia społecznego i ekonomicznego z cała galerią nietuzinkowych postaci z kręgu rodziny i sąsiedztwa. Podobny problem deprecjacji i zapomnienia dotyczy zresztą całej klasy średniej. Dziwi to tym bardziej, ze Polska zawsze stała klasą średnią w okresach swoich wzlotów, a jej upadki wiązały się z marginalizacja tej warstwy społecznej. Być może takie stwierdzenie obudzi niedowierzanie. Po latach starannego przemilczania roli klasy średniej w dziejach Polski, cała historia tego kraju jawi się jako wielka procesja prywaty możnowładców i wyzyskiwaczy podczas gdy była ona tylko drobnym fragmentem krajobrazu i w okresie prosperity była ograniczana przez..... swoisty demokratyczny ustój w którym "szlachcic na zagrodzie był równy wojewodzie". |
|
1. Co to jest ziemiaństwo?
K.Wojniakowski Uchwalenie Konstytucji 3-maja
Ziemiaństwo jako grupa społeczna pojawiła się w momencie gdy prawo do posiadania ziemi przestało być przywilejem "szlachetnie urodzonych". Na ziemiach polskich był to przełom XVIII i XIX wieku z symboliczną datą uchwalenia Konstytucji 3 maja, która miedzy innymi ten przywilej znosiła. Według wikipedii do ziemian zaliczano właścicieli co najmniej 50 hektarów gruntów, czyli średnich i wielkich właścicieli ziemskich. 50 hektarów brzmi dumnie, ale z punktu widzenia produkcji rolnej nie jest to wiele. Są to dwa place defilad w Warszawie, trochę więcej niż podwojona powierzchnia stadionu narodowego, ok 1/3 powierzchni ogrodów zoologicznych w Poznaniu czy Gdańsku i trochę więcej niż 1/3 dawnej stoczni Gdańskiej. Nawet Park Łazienkowski posiada powierzchnię 76 hektarów. Gospodarstwo 50-hektarowe z pewnością nie może być określone jako małorolne, ale trudno sobie wyobrazić,aby w oparciu o taki areał można było zarobić miliony. Były też oczywiście gospodarstwa o znacznie większym areale, ale chociażby z liczby dworów w powiatach (według wikipedii ok 12 tysięcy na terenach obecnej Polski) wynika, że polskie ziemiaństwo było przeważającej części ziemiaństwem średniorolnym
Pomimo iż XIX wiek i pierwsza połowa wieku XX był trudnym dla rolnictwa warunkach szybkich przemian społeczno-gospodarczych i utrzymanie średniego gospodarstwa wymagało sporej dozy kreatywności w dostosowywaniu się do nowych warunków. - większość majątków, jeżeli nie prosperowała, to przynajmniej przynosiła dochód pozwalający na wygodne życie. W tym czasie posiadanie majątku było uznawane za najlepsze zabezpieczenia życiowe, toteż wśród nowych ziemian widzimy nazwiska wybitnych przemysłowców czy bankierów i ich potomków takich jak Bloch czy Lilpop. Majątki ziemskie za zarobione pieniądze kupowali również artyści. Ziemianami zostali Chełmoński czy Juliusz Wieniawski - Jordan. 50-hektarowego gospodarstwa (lub większego) mogli tez się dorobić włościanie. Przykłady można mnożyć. Ziemiaństwo było więc warstwa inkluzywną, a biletem wstępu była umiejętność gospodarowania i radzenia sobie z wyzwaniami zmieniającej się rzeczywistości.
Zapewnienie dochodowości majątku w czasach szybko dokonujących się przemian nie było najwyraźniej łatwym zadaniem. O czym poświadcza ilość właścicieli, która nie podołała temu zadaniu i była zmuszona do zasilenia rosnącej miejskiej inteligencji utrzymującej się z pracy najemnej. Z tej właśnie grupy wywodzili się wybitni literaci, którzy pozostawili w swoich działach przejmujący obraz trudności ziemiańskiego życia. czego przykładem jest chociażby taka klasyka jak "Nad Niemnem".
Ziemiaństwo polskie, pomimo swojego średnioareałowego charakteru (a może właśnie na jego skutek) do końca swojego istnienia było uważane za bardzo wpływową i dobrze uposażoną grupę społeczną Pomimo systematycznej utraty wpływów na rzecz burżuazji i inteligencji miejskiej - cały czas stanowiło główny trzon rodzimej klasy średniej z jej kulturotwórczą i opiniotwórczą rolą. Rola ta zdawała się nawet wzrastać w trudnych dla gospodarstw rolnych, szczególnie tych mniejszych, warunkach XIX wiecznych zmian. Wynikało to miedzy innymi z konieczności zaangażowania się w poprawę położenia okolicznych gospodarstw włościańskich, które nie zawsze radziły sobie z przejściem na gospodarkę pieniężną, organizowanie szkolnictwa, promocję edukacji czy nowoczesnych metod gospodarowania, uczestniczenie w budowie infrastruktury (drogi, melioracja) etc. Zaangażowanie to wynikało nie tylko z potrzeby działalności społecznej (której istnienia nie sposób negować), ale przede wszystkim z konieczności utrzymania spokoju w okolicy w czasach zwiększającego się wrzenia rewolucyjnego i pielgrzymujących tzw agitatorów. Czyli z dobrze rozumianej roli klasy średniej i obowiązków wynikających z przynależności do tej grupy oraz pełnego zrozumienia związku pomiędzy prosperującym majątkiem i stanem w jakim znajduje się szczególnie jego najbliższa okolica.
Poza wielkimi ośrodkami miejsko-przemysłowymi ziemiaństwo rządziło do końca swojego istnienia niepodzielnie. Dowodem wpływów i prestiżu jakim cieszyło się w okolicy był prawny zakaz zbliżania się, nie tylko do przejętych przez komunistyczne władze majątków, ale nawet przebywania w ich okolicy. Nawet pozbawieni wszystkiego ziemianie, poza wypracowanym przez pokolenia autorytetem, byli dla komunistycznej władzy wielkim zagrożeniem.
Dziwi więc, że o tradycji tej grupy całkowicie zapomniano. Pomimo iż była to grupa nowocześnie inkluzywna, w której odejście od nawyków dobrego gospodarowania w swoim majątku i w okolicy niejednokrotnie powodowało bankructwo czyli przynajmniej tymczasowe wykluczenie. Posiadała więc wszystkie cechy prosperującej klasy średniej, które były niejako weryfikowane w bezwzględny sposób.
Pomimo iż XIX wiek i pierwsza połowa wieku XX był trudnym dla rolnictwa warunkach szybkich przemian społeczno-gospodarczych i utrzymanie średniego gospodarstwa wymagało sporej dozy kreatywności w dostosowywaniu się do nowych warunków. - większość majątków, jeżeli nie prosperowała, to przynajmniej przynosiła dochód pozwalający na wygodne życie. W tym czasie posiadanie majątku było uznawane za najlepsze zabezpieczenia życiowe, toteż wśród nowych ziemian widzimy nazwiska wybitnych przemysłowców czy bankierów i ich potomków takich jak Bloch czy Lilpop. Majątki ziemskie za zarobione pieniądze kupowali również artyści. Ziemianami zostali Chełmoński czy Juliusz Wieniawski - Jordan. 50-hektarowego gospodarstwa (lub większego) mogli tez się dorobić włościanie. Przykłady można mnożyć. Ziemiaństwo było więc warstwa inkluzywną, a biletem wstępu była umiejętność gospodarowania i radzenia sobie z wyzwaniami zmieniającej się rzeczywistości.
Zapewnienie dochodowości majątku w czasach szybko dokonujących się przemian nie było najwyraźniej łatwym zadaniem. O czym poświadcza ilość właścicieli, która nie podołała temu zadaniu i była zmuszona do zasilenia rosnącej miejskiej inteligencji utrzymującej się z pracy najemnej. Z tej właśnie grupy wywodzili się wybitni literaci, którzy pozostawili w swoich działach przejmujący obraz trudności ziemiańskiego życia. czego przykładem jest chociażby taka klasyka jak "Nad Niemnem".
Ziemiaństwo polskie, pomimo swojego średnioareałowego charakteru (a może właśnie na jego skutek) do końca swojego istnienia było uważane za bardzo wpływową i dobrze uposażoną grupę społeczną Pomimo systematycznej utraty wpływów na rzecz burżuazji i inteligencji miejskiej - cały czas stanowiło główny trzon rodzimej klasy średniej z jej kulturotwórczą i opiniotwórczą rolą. Rola ta zdawała się nawet wzrastać w trudnych dla gospodarstw rolnych, szczególnie tych mniejszych, warunkach XIX wiecznych zmian. Wynikało to miedzy innymi z konieczności zaangażowania się w poprawę położenia okolicznych gospodarstw włościańskich, które nie zawsze radziły sobie z przejściem na gospodarkę pieniężną, organizowanie szkolnictwa, promocję edukacji czy nowoczesnych metod gospodarowania, uczestniczenie w budowie infrastruktury (drogi, melioracja) etc. Zaangażowanie to wynikało nie tylko z potrzeby działalności społecznej (której istnienia nie sposób negować), ale przede wszystkim z konieczności utrzymania spokoju w okolicy w czasach zwiększającego się wrzenia rewolucyjnego i pielgrzymujących tzw agitatorów. Czyli z dobrze rozumianej roli klasy średniej i obowiązków wynikających z przynależności do tej grupy oraz pełnego zrozumienia związku pomiędzy prosperującym majątkiem i stanem w jakim znajduje się szczególnie jego najbliższa okolica.
Poza wielkimi ośrodkami miejsko-przemysłowymi ziemiaństwo rządziło do końca swojego istnienia niepodzielnie. Dowodem wpływów i prestiżu jakim cieszyło się w okolicy był prawny zakaz zbliżania się, nie tylko do przejętych przez komunistyczne władze majątków, ale nawet przebywania w ich okolicy. Nawet pozbawieni wszystkiego ziemianie, poza wypracowanym przez pokolenia autorytetem, byli dla komunistycznej władzy wielkim zagrożeniem.
Dziwi więc, że o tradycji tej grupy całkowicie zapomniano. Pomimo iż była to grupa nowocześnie inkluzywna, w której odejście od nawyków dobrego gospodarowania w swoim majątku i w okolicy niejednokrotnie powodowało bankructwo czyli przynajmniej tymczasowe wykluczenie. Posiadała więc wszystkie cechy prosperującej klasy średniej, które były niejako weryfikowane w bezwzględny sposób.
2. Jak zostawało się ziemianinem (1)
Przy szosie z Konina do Słupcy za folwarkiem Czarków leżała wieś Kraśnica (...) Schludna ta, mała wioseczka, w najlepszej ziemi położona, była siedzibą zacnej i serdecznej rodziny pp. Ulatowskich (...) Sam gospodarz, p. Stanisław Ul., dawny wojskowy polski, był nawskroś oryginalnym typem i okazem samopomocy.
Powróciwszy z wojaczki 1831 r. ze stoma dukatami (jak sam opowiadał) w kieszeni, nabył on tę wioskę, obdłużoną wyżej uszów, jak mi mówiono, za cenę bajecznie niską, zapłaciwszy poprzedniemu zrujnowanemu właścicielowi 50 dukatów za honor przepisania mu tytułu własności. Kiedy to już uzyskał, zwołał wierzycieli, którzy od szeregu lat grosza procentu nie widzieli, i zaproponował im pozostawienie go w spokoju przez lat 3, poczem najregularniej procent płacić zacznie, a może nawet i część długu, o ile go klęski żywiołowe tej możności nie pozbawią.
Wierzyciele bez wyjątku zgodzili się na to moratoryum, nikt bowiem nie myślał o utrzymaniu się przy wiosce, bez zasiewów i bez inwentarzy. Załatwiwszy się w ten sposób, p. Stanisław zabrał się do dzieła, z pozostałemi mu 50-ma dukatami. Więc przede wszystkiem pożyczył sobie od sąsiadów trochę zboża jarego do siewu, co wówczas przy znanej solidarności szlacheckiej dziwnem nie było. (...)
Wierzyciele z rozkoszą patrzyli na wzrost Kraśnicy, na piękne urodzaje i po latach 3-ch jak najregularniej otrzymywać zaczęli 5-ty procent, a po latach 6-ciu każdy pro rata parte, dziesiątą część długu odbierał.
Tym sposobem wioska rosła w zamożność, a poczciwy i kochany przez wszystkich jej dziedzic mógł już w bliskiem sąsiedztwie, w Kawnicach, uderzyć o rękę panny Trąmpczyńskiej, której posagiem od razu wszystkie długi spłacił.
Julian Wieniawski "Kartki z mojego pamiętnika"
Powróciwszy z wojaczki 1831 r. ze stoma dukatami (jak sam opowiadał) w kieszeni, nabył on tę wioskę, obdłużoną wyżej uszów, jak mi mówiono, za cenę bajecznie niską, zapłaciwszy poprzedniemu zrujnowanemu właścicielowi 50 dukatów za honor przepisania mu tytułu własności. Kiedy to już uzyskał, zwołał wierzycieli, którzy od szeregu lat grosza procentu nie widzieli, i zaproponował im pozostawienie go w spokoju przez lat 3, poczem najregularniej procent płacić zacznie, a może nawet i część długu, o ile go klęski żywiołowe tej możności nie pozbawią.
Wierzyciele bez wyjątku zgodzili się na to moratoryum, nikt bowiem nie myślał o utrzymaniu się przy wiosce, bez zasiewów i bez inwentarzy. Załatwiwszy się w ten sposób, p. Stanisław zabrał się do dzieła, z pozostałemi mu 50-ma dukatami. Więc przede wszystkiem pożyczył sobie od sąsiadów trochę zboża jarego do siewu, co wówczas przy znanej solidarności szlacheckiej dziwnem nie było. (...)
Wierzyciele z rozkoszą patrzyli na wzrost Kraśnicy, na piękne urodzaje i po latach 3-ch jak najregularniej otrzymywać zaczęli 5-ty procent, a po latach 6-ciu każdy pro rata parte, dziesiątą część długu odbierał.
Tym sposobem wioska rosła w zamożność, a poczciwy i kochany przez wszystkich jej dziedzic mógł już w bliskiem sąsiedztwie, w Kawnicach, uderzyć o rękę panny Trąmpczyńskiej, której posagiem od razu wszystkie długi spłacił.
Julian Wieniawski "Kartki z mojego pamiętnika"
3. Jak zostawało się ziemianinem (2)
Jednym z nich był Walenty Przybylak, właściciel folwarku Środa, leżącego tuż pod miasteczkiem Nieznanów i o parę wiorst od Serbinowa (przyp folwark): Był to prosty gospodarz wiejski, co się dorobił majątku częściowo chodząc za młodu na Saksy, częściowo podejmując się w późniejszych czasach parcelacji wiejskich folwarków między włościan. żona jego chodziła, jak powiadano, w chustce i nie umiała czytać, on zaś, choć nosił surdut, chętnie jednak nazywał się chłopem przy każdej sposobności. Zwłaszcza gdy mu wypadło pochwalić się jakim korzystnym przedsięwzięciem, zwykł był mówić:
- Jo ta nie pon, to-żem się ta po stronach nie oglądał, ino żem te rękawy zakasał i zara się do ty rzeczy wzionem.
(...)
Matka Owruckiego (przyp właściciela Serbinowa) sprzedała natychmiast Serbinów Przybylakowi ze Środy. Kupił go dla syna, zwanego już panem Przybylskim i noszącego sygnet rzekomo herbowy na palcu, mimo że jego ojciec wciąż chełpił się, że jest chłopem.
Maria Dąbrowska "Noce i dnie"
- Jo ta nie pon, to-żem się ta po stronach nie oglądał, ino żem te rękawy zakasał i zara się do ty rzeczy wzionem.
(...)
Matka Owruckiego (przyp właściciela Serbinowa) sprzedała natychmiast Serbinów Przybylakowi ze Środy. Kupił go dla syna, zwanego już panem Przybylskim i noszącego sygnet rzekomo herbowy na palcu, mimo że jego ojciec wciąż chełpił się, że jest chłopem.
Maria Dąbrowska "Noce i dnie"
4. Co to jest dwór
Zacznijmy od tego czym nie jest. Wbrew utartym poglądom nie jest stylem w architekturze, ani zjawiskiem specyficznym dla polskiego klimatu. Podobnie jak w innych krajach dwór był pierwotnie siedzibą przedstawiciela klasy posiadaczy ziemskich czyli szlachty. W czasach gdy posiadanie ziemi przestało być przywilejem "szlachetnie urodzonych" nazwę ta zarezerwowano dla większych gospodarstw ziemskich. Ich siła gospodarcza (a w czasach wcześniejszych również posiadane przywileje stanowe) przekładała się najczęściej na wpływy w okolicy czyniąc z dworu ośrodek życia gospodarczo-polityczno-społecznego.
Polska specyfiką, była natomiast demokratyzacja stanu szlacheckiego (więcej tutaj), która utrudniała tworzenie się dużych majątków. Konsekwencją było duże rozdrobnienie własności ziemskiej z nadreprezentacja gospodarstw średnich. Struktura ta przetrwała w zasadzie do reformy rolnej z roku 1944 likwidującej średnie i duże gospodarstwa rolne.
Ma to odzwierciedlenie również w statystykach, które (według wikipedii) podają, że na terenie współczesnej Polski znajdowało się ok 12 tysięcy dworów.( Nie jest przy tym jasne czy statystyki te uwzględniają tzw ziemie odzyskane). Statystycznie na każda współczesna gminę przypadało więc od kilku do kilkunastu dworów. Rozkład nie był jednak równomierny.
Cechą charakterystyczna polskich dworów nie są wiec neoklasycystyczne kolumienki czy murowana podbudówka, lecz fakt, ze był on siedzibą nie arystokracji (jak w większości europejskich krajów), ale zarówno średniej jak i wielkiej własności ziemskiej ze znaczna przewaga liczebna tej pierwszej. Sprawia to, że poza pięknymi nielicznymi pałacami do tej kategorii zalicza się budowle skromniejsze (co nie oznacza, że mniej piękne) będące własnością bardzo licznej warstwy średniej.
Myśląc o dworach trzeba pamiętać, ze był on przede wszystkich centrum życia gospodarczo-polityczno-społecznego okolicy i ta właśnie funkcja wpływała, a nawet dyktowała styl życia jego mieszkańców. A w przypadku polskich dworów w większości powiatów była raczej mniej niż bardziej scentralizowana sieć takich ośrodków, które wspólnie w czasie wizyt, rewizyt, polowań, balów i innych wydarzeń towarzyskich wypracowywały własną strategię przetrwania. Często nawet nie zdając sobie z tego sprawy,
Polska specyfiką, była natomiast demokratyzacja stanu szlacheckiego (więcej tutaj), która utrudniała tworzenie się dużych majątków. Konsekwencją było duże rozdrobnienie własności ziemskiej z nadreprezentacja gospodarstw średnich. Struktura ta przetrwała w zasadzie do reformy rolnej z roku 1944 likwidującej średnie i duże gospodarstwa rolne.
Ma to odzwierciedlenie również w statystykach, które (według wikipedii) podają, że na terenie współczesnej Polski znajdowało się ok 12 tysięcy dworów.( Nie jest przy tym jasne czy statystyki te uwzględniają tzw ziemie odzyskane). Statystycznie na każda współczesna gminę przypadało więc od kilku do kilkunastu dworów. Rozkład nie był jednak równomierny.
Cechą charakterystyczna polskich dworów nie są wiec neoklasycystyczne kolumienki czy murowana podbudówka, lecz fakt, ze był on siedzibą nie arystokracji (jak w większości europejskich krajów), ale zarówno średniej jak i wielkiej własności ziemskiej ze znaczna przewaga liczebna tej pierwszej. Sprawia to, że poza pięknymi nielicznymi pałacami do tej kategorii zalicza się budowle skromniejsze (co nie oznacza, że mniej piękne) będące własnością bardzo licznej warstwy średniej.
Myśląc o dworach trzeba pamiętać, ze był on przede wszystkich centrum życia gospodarczo-polityczno-społecznego okolicy i ta właśnie funkcja wpływała, a nawet dyktowała styl życia jego mieszkańców. A w przypadku polskich dworów w większości powiatów była raczej mniej niż bardziej scentralizowana sieć takich ośrodków, które wspólnie w czasie wizyt, rewizyt, polowań, balów i innych wydarzeń towarzyskich wypracowywały własną strategię przetrwania. Często nawet nie zdając sobie z tego sprawy,
5. O dworach jeszcze trochę
"...na równinie szerokiej, z pół żyznych i łąk rozległych złożonej z dala już widać było dwór mój rodzinny. Z dala widać go było, z powodu wielkiej ilości drzew starych, przeważnie lip i klonów, wielkiego koła strzelistych topoli włoskich i obejmujących to wszystko, a wśród zieleni bielejących murowanych sztachet. Sztachety biegły na przestrzeni przeszło wiorstowej, u samego skraju pocztowej drogi, która przed zbudowaniem kolei żelaznej była główna arterią komunikacyjną kraju" - pisała w swoich wspomnieniach Eliza Orzeszkowa.
Mianem dworu rodzinnego określała najwyraźniej całą posiadłość odgrodzoną od głównej drogi płotem o przeszło wiorstowej długości (wiorsta -1077m). Zresztą sam budynek mieszkalny określała jako "dom" w dalszej części wspomnień. Nie powinno więc być w zasadzie wątpliwości, że dwór jeszcze na początku XX wieku był określeniem pokrywającym wszystkie zabudowania dworskie (w tym budynki mieszkalne). Zresztą ślad po tym pozostał w słownictwie w niektórych rejonach polski, gdzie wyjście na zewnątrz budynku określa się jako "wyjście na dwór". Najbliższym synonimem wyrazu "dwór" wydaje się być raczej siedziba niż budynek.
Obecnie jednak słowo dwór jest jednoznacznie kojarzone tylko z budynkiem mieszkalnym". Również w wikipedii znajdujemy następującą definicje "Dwór – polski szlachecki, wiejski dom mieszkalny" Zdecydowaliśmy się więc, ze na potrzeby bloga uszanować zmiany jakie zaszły przez ostatnich kilkadziesiąt lat w słownictwie.
Wątpliwości nasuwają się jednak przy innych elementach cytowanej definicji wikipedii. Przede wszystkim wraz z nadaniem prawa do posiadania ziemi innym warstwom społecznym niż szlachta, niejako równocześnie nadano im prawo do zamieszkiwania w dworach (lub nazywania swoich wiejskich siedzib dworami). Do dworu już od dawna nie jest więc w żaden sposób przypisana szlacheckość. Ponadto pomimo pewnej specyfiki stosunków społecznych na terenie Polski (charakterystyczne służyć z hetmanem, a nie pod hetmanem) funkcja siedzib średnich i większych właścicieli ziemskich była taka sama jak w pozostałej części europy - ośrodków gospodarczo-polityczno społecznych okolicy. Całą Europa była więc upstrzona dworami, które np francuzi nazywają manoir czy château, anglicy manor lub mansion etc. Dworu więc nie można w żadnym wypadku traktować jako lokalnego polskiego zjawiska. Aczkolwiek, podobnie jak we wszystkich krajach, ma ono swoja polska specyfikę.
Jest więc całkowicie niezrozumiałe dlaczego manor czy château jest uważana za dumna część dziedzictwa narodów, które je stworzyły, a ich polskie odpowiedniki zdołano w powszechnej świadomości sprowadzić do podpartych kolumienkami chat krytych strzechami. Podczas gdy w rzeczywistości ich funkcja była podobna, a oparta na klasie średnich posiadaczy kultura polska sprawia, ze z ich dziedzictwem może się bezpośrednio identyfikować znacznie większa część populacji.
Mianem dworu rodzinnego określała najwyraźniej całą posiadłość odgrodzoną od głównej drogi płotem o przeszło wiorstowej długości (wiorsta -1077m). Zresztą sam budynek mieszkalny określała jako "dom" w dalszej części wspomnień. Nie powinno więc być w zasadzie wątpliwości, że dwór jeszcze na początku XX wieku był określeniem pokrywającym wszystkie zabudowania dworskie (w tym budynki mieszkalne). Zresztą ślad po tym pozostał w słownictwie w niektórych rejonach polski, gdzie wyjście na zewnątrz budynku określa się jako "wyjście na dwór". Najbliższym synonimem wyrazu "dwór" wydaje się być raczej siedziba niż budynek.
Obecnie jednak słowo dwór jest jednoznacznie kojarzone tylko z budynkiem mieszkalnym". Również w wikipedii znajdujemy następującą definicje "Dwór – polski szlachecki, wiejski dom mieszkalny" Zdecydowaliśmy się więc, ze na potrzeby bloga uszanować zmiany jakie zaszły przez ostatnich kilkadziesiąt lat w słownictwie.
Wątpliwości nasuwają się jednak przy innych elementach cytowanej definicji wikipedii. Przede wszystkim wraz z nadaniem prawa do posiadania ziemi innym warstwom społecznym niż szlachta, niejako równocześnie nadano im prawo do zamieszkiwania w dworach (lub nazywania swoich wiejskich siedzib dworami). Do dworu już od dawna nie jest więc w żaden sposób przypisana szlacheckość. Ponadto pomimo pewnej specyfiki stosunków społecznych na terenie Polski (charakterystyczne służyć z hetmanem, a nie pod hetmanem) funkcja siedzib średnich i większych właścicieli ziemskich była taka sama jak w pozostałej części europy - ośrodków gospodarczo-polityczno społecznych okolicy. Całą Europa była więc upstrzona dworami, które np francuzi nazywają manoir czy château, anglicy manor lub mansion etc. Dworu więc nie można w żadnym wypadku traktować jako lokalnego polskiego zjawiska. Aczkolwiek, podobnie jak we wszystkich krajach, ma ono swoja polska specyfikę.
Jest więc całkowicie niezrozumiałe dlaczego manor czy château jest uważana za dumna część dziedzictwa narodów, które je stworzyły, a ich polskie odpowiedniki zdołano w powszechnej świadomości sprowadzić do podpartych kolumienkami chat krytych strzechami. Podczas gdy w rzeczywistości ich funkcja była podobna, a oparta na klasie średnich posiadaczy kultura polska sprawia, ze z ich dziedzictwem może się bezpośrednio identyfikować znacznie większa część populacji.
6. Demokracja szlachecka czyli jak powstawała polska klasa średnia.
Polska państwowość po rozbiciu dzielnicowym kształtowała się w trudnych i specyficznych warunkach. Kraj był nie tylko wyczerpany niezbyt pokojowo dokonanym zjednoczeniem, ale otoczony z wielu stron sąsiadami, którzy nie byli zbyt przyjacielsko nastawieni do tworzącego się właśnie organizmu państwowego. W takiej sytuacji liczył się każdy miecz. A ponieważ popyt napędza podaż a rzemiosło wojenne było przywilejem stanu rycerskiego - to na przełomie XIII i XIV wieku pogłowie rycerzy było wysokie, przynajmniej w stosunku do europejskiej średniej. W okres przemian kasty pobrzękujących zbroja wojów w gospodarujące szlachciury weszliśmy więc z liczną armią pretendentów, która cenę swojego oręża znała i co więcej nie miała zamiaru dać się zdeklasować. Czasy ambicjom średniaków sprzyjały. Bowiem świeżo scentralizowana władza królewska była słaba, przynajmniej w stosunku do swoich ambicji. Musiała więc negocjować, aby swoje plany zrealizować. a to oznaczało nadawanie przywilejów każdemu kto te plany był gotów czynnie poprzeć.
Pierwszym krokiem w tworzeniu demokracji szlacheckiej były statuty wiślickie z czasów Kazimierza Wielkiego. Statuty były właściwie spisanym prawem zwyczajowym, które w ten sposób stawało się oficjalnie obowiązującym prawem. Znalazły się w nim zapisy, które właściwie zdeterminowały kierunek dalszego rozwoju społecznego. Zatwierdzając podział stanowy społeczeństwa, zachowano jednolitość stanu szlacheckiego. Oznaczało to, ze każdy szlachcic ma te same prawa bez względu na status majątkowy. Innymi słowy w przeciwieństwie do innych krajów europejskich nie dokonano podziału na arystokracje i szeregowe rycerstwo. Stan ten utrzymał się w zasadzie do końca istnienia szlachty z jednym w zasadzie drobnym wyjątkiem. W zawartej 200 lat później unii lubelskiej zarezerwowano tytuł książąt dla kniaziów ruskich. Innych wyróżnień, ani Polska Piastowska ani Rzeczypospolita Obojga Narodów przedstawicielom braci szlacheckiej nie nadawała.
Za pierwsze przywileje nadane szlachcie są powszechnie uznawane tzw przywileje koszyckie z 1374r nadane już przez następcę Kazimierza Wielkiego. Ludwik Węgierski ograniczył pobór podatku do 2 gr z łanu i w ten sposób "kupił" prawo do dziedziczenia korony polskiej dla jednej ze swoich córek. W praktyce niemożność arbitralnego nakładania podatków oznaczała, ze wszelkie "kosztowne zabawy" takie jak na przykład wojny będą musiały uzyskać w przyszłości aprobatę braci szlacheckiej. Trzeba przyznać, że był to milowy krok na drodze do demokracji.
Kolejnym królem, który przywilejami opłacił prawo do dziedziczenia korony dla swoich dzieci (tym razem synów) był Władysław Jagiełło. Ten sam co dał niezłego łupnia Krzyżakom pod Grunwaldem i żeniąc się z polska królową wniósł we wianie całe Wielkie Księstwo Litewskie. Na średniakach jednak ta wielka geopolityka nie zrobiła większego wrażenia skoro do utrzymanie dynastii Jagielonów na tronie przekonały ich dopiero przywileje: czerwiński z 1422 r. i jedlneńsko-krakowski z 1430 r.; Przywileje te zapewniły szlachcie nienaruszalność dóbr ziemskich oraz zakazywały więzienia jej bez nakazu sądowego.
Kazimierz Jagiellończyk w celu nakłonienia szlachty do wzięcia udziału w wojnie przeciw Krzyżakom nadał jej przywileje cerekwicko-nieszawskie z 1454 r czyli zapewnił, iż bez zgody sejmików ziemskich nie będą ustanawiane nowe prawa, podatki i zwoływane pospolite ruszenie. Jego syn Aleksander Jagiellończyk na sejmie w Radomiu w 1505 r. wydał ustawę „Nihil novi” (nic nowego) zakazującą królowi wydawania nowych ustaw bez zgody senatu i posłów.
Nie były to oczywiście wszystkie przywileje nadawane przez królom braci szlacheckiej. Dawały jednak narzędzia wpływania na losy państwa poprzez danie sporych uprawnień sejmikom i sejmowi oraz gwarantowały nietykalność bez względu na status majątkowy. Ograniczało to znacznie wpływy wielmożów, których przewaga wynikać mogła tylko ze statusu majątkowego, a nie uprzywilejowania prawnego.
Takie uwarunkowania zapewniły drobnej i średniej szlachcie pozycję gospodarza we własnym kraju oraz poczucie właścicielskiej odpowiedzialności za jego losy.
Wyrazem tej odpowiedzialności za kraj i chęci zapewnienia trwania prosperity był ruch egzekucyjny, który powstał w złotym okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów i rozwijał się z sukcesem do momentu zdobycia przewagi przez możnowładców. To ostatnie było zapowiedzią upadku państwa.
Pierwszym krokiem w tworzeniu demokracji szlacheckiej były statuty wiślickie z czasów Kazimierza Wielkiego. Statuty były właściwie spisanym prawem zwyczajowym, które w ten sposób stawało się oficjalnie obowiązującym prawem. Znalazły się w nim zapisy, które właściwie zdeterminowały kierunek dalszego rozwoju społecznego. Zatwierdzając podział stanowy społeczeństwa, zachowano jednolitość stanu szlacheckiego. Oznaczało to, ze każdy szlachcic ma te same prawa bez względu na status majątkowy. Innymi słowy w przeciwieństwie do innych krajów europejskich nie dokonano podziału na arystokracje i szeregowe rycerstwo. Stan ten utrzymał się w zasadzie do końca istnienia szlachty z jednym w zasadzie drobnym wyjątkiem. W zawartej 200 lat później unii lubelskiej zarezerwowano tytuł książąt dla kniaziów ruskich. Innych wyróżnień, ani Polska Piastowska ani Rzeczypospolita Obojga Narodów przedstawicielom braci szlacheckiej nie nadawała.
Za pierwsze przywileje nadane szlachcie są powszechnie uznawane tzw przywileje koszyckie z 1374r nadane już przez następcę Kazimierza Wielkiego. Ludwik Węgierski ograniczył pobór podatku do 2 gr z łanu i w ten sposób "kupił" prawo do dziedziczenia korony polskiej dla jednej ze swoich córek. W praktyce niemożność arbitralnego nakładania podatków oznaczała, ze wszelkie "kosztowne zabawy" takie jak na przykład wojny będą musiały uzyskać w przyszłości aprobatę braci szlacheckiej. Trzeba przyznać, że był to milowy krok na drodze do demokracji.
Kolejnym królem, który przywilejami opłacił prawo do dziedziczenia korony dla swoich dzieci (tym razem synów) był Władysław Jagiełło. Ten sam co dał niezłego łupnia Krzyżakom pod Grunwaldem i żeniąc się z polska królową wniósł we wianie całe Wielkie Księstwo Litewskie. Na średniakach jednak ta wielka geopolityka nie zrobiła większego wrażenia skoro do utrzymanie dynastii Jagielonów na tronie przekonały ich dopiero przywileje: czerwiński z 1422 r. i jedlneńsko-krakowski z 1430 r.; Przywileje te zapewniły szlachcie nienaruszalność dóbr ziemskich oraz zakazywały więzienia jej bez nakazu sądowego.
Kazimierz Jagiellończyk w celu nakłonienia szlachty do wzięcia udziału w wojnie przeciw Krzyżakom nadał jej przywileje cerekwicko-nieszawskie z 1454 r czyli zapewnił, iż bez zgody sejmików ziemskich nie będą ustanawiane nowe prawa, podatki i zwoływane pospolite ruszenie. Jego syn Aleksander Jagiellończyk na sejmie w Radomiu w 1505 r. wydał ustawę „Nihil novi” (nic nowego) zakazującą królowi wydawania nowych ustaw bez zgody senatu i posłów.
Nie były to oczywiście wszystkie przywileje nadawane przez królom braci szlacheckiej. Dawały jednak narzędzia wpływania na losy państwa poprzez danie sporych uprawnień sejmikom i sejmowi oraz gwarantowały nietykalność bez względu na status majątkowy. Ograniczało to znacznie wpływy wielmożów, których przewaga wynikać mogła tylko ze statusu majątkowego, a nie uprzywilejowania prawnego.
Takie uwarunkowania zapewniły drobnej i średniej szlachcie pozycję gospodarza we własnym kraju oraz poczucie właścicielskiej odpowiedzialności za jego losy.
Wyrazem tej odpowiedzialności za kraj i chęci zapewnienia trwania prosperity był ruch egzekucyjny, który powstał w złotym okresie Rzeczypospolitej Obojga Narodów i rozwijał się z sukcesem do momentu zdobycia przewagi przez możnowładców. To ostatnie było zapowiedzią upadku państwa.
7. Ruch egzekucyjny czyli kwintesencja szlacheckiej klasy średniej.
Za pewna ironię należy uznać fakt, ze ruch egzekucyjny mający na celu reformę państwa rozwinął się w złotym okresie Rzeczypospolitej. Już wtedy z perspektywy średniaków widoczne były trendy prowadzące do dezintegracji państwa. Nie bez znaczenia była tez polityka Aleksandra Jagielończyka, który w przywileju mielnickim ograniczył znacznie władzę królewską na rzecz kontrolowanego przez możnowładców senatu zaburzył tym samym równowagę pomiędzy możnowładcami (wielkimi właścicielami ziemskimi) a pozostała szlachtą. Wywołało to opór braci szlacheckiej tym bardziej, ze bardzo szybko okazało się, ze takie rozwiązanie ustrojowo-prawne nie jest korzystne dla kraju. Przywileje te zostały praktycznie zniesione postanowieniami sejmu w Piotrkowie (1504) i Radomiu (1505) w wyniku działań drobnej i średniej szlachty.
Po tych sukcesach ruch polityczny średniej szlachty rozwijał się przez prawie cały XVI wiek postulując reformy w dziedzinie sądownictwa, skarbowości i wojska, zwrotu nieprawnie trzymanych przez magnatów królewszczyzn oraz ograniczenia praw Kościoła. Pomimo początkowych porażek (tzw rokosz kokosia, której jedynym namacalnym efektem było według legendy zjedzenie wszystkich kur w okolicy) ruch ten doprowadził do trwałych reform, które przyczyniły się do unowocześnienia państwa. Pomimo iż nie wszystkie jego postulaty zostały zrealizowane. Do jego sukcesów należy zaliczyć przede wszystkim zwrot nieprawnie dzierżawionych przez możnowładców królewszczyzn oraz ich przegląd i opis przez specjalnie powołanych do tego urzędników; przeznaczenie 1/4 dochodów z dóbr królewskich na utrzymanie wojska (zwanego kwarcianym). Ważne było również ujednolicenie miar i wag w państwie oraz wprowadzenie jednolitej monety ( za panowania Zygmunta Starego) – florena polskiego, zwanego również złotym. Na konfederacji warszawskiej w 1573 r. wprowadzono zasadę tolerancji religijnej („nikt nie będzie prześladowany za wiarę”). Ograniczono przywileje kościoła katolickiego (zniesiono wykonywanie wyroków sądów kościelnych przez starostów, duchowieństwo zostało opodatkowane). Pod koniec XVI wieku powołano sądy najwyższej instancji: Trybunał Koronny (1578 r.) i Trybunał Główny Wielkiego Księstwa Litewskiego (1581r).
Wkrótce potem ruch egzekucyjny upadł, co oznaczało kres reform unowocześniających państwo. Pomimo równych praw politycznych przewagę uzyskała bogata szlachta- magnateria, której bogactwo pozwoliło eksploatować luki w systemie prawnym. W tym właśnie okresie rządy magnaterii doprowadziły do rozwoju cech, o które często (niesłusznie) oskarża się "złotą wolność szlachecką" czyli warcholstwo, prywatę, paraliż państwa. W kraju zabrakło właściwego gospodarza czyli silnej klasy średniej.
Po tych sukcesach ruch polityczny średniej szlachty rozwijał się przez prawie cały XVI wiek postulując reformy w dziedzinie sądownictwa, skarbowości i wojska, zwrotu nieprawnie trzymanych przez magnatów królewszczyzn oraz ograniczenia praw Kościoła. Pomimo początkowych porażek (tzw rokosz kokosia, której jedynym namacalnym efektem było według legendy zjedzenie wszystkich kur w okolicy) ruch ten doprowadził do trwałych reform, które przyczyniły się do unowocześnienia państwa. Pomimo iż nie wszystkie jego postulaty zostały zrealizowane. Do jego sukcesów należy zaliczyć przede wszystkim zwrot nieprawnie dzierżawionych przez możnowładców królewszczyzn oraz ich przegląd i opis przez specjalnie powołanych do tego urzędników; przeznaczenie 1/4 dochodów z dóbr królewskich na utrzymanie wojska (zwanego kwarcianym). Ważne było również ujednolicenie miar i wag w państwie oraz wprowadzenie jednolitej monety ( za panowania Zygmunta Starego) – florena polskiego, zwanego również złotym. Na konfederacji warszawskiej w 1573 r. wprowadzono zasadę tolerancji religijnej („nikt nie będzie prześladowany za wiarę”). Ograniczono przywileje kościoła katolickiego (zniesiono wykonywanie wyroków sądów kościelnych przez starostów, duchowieństwo zostało opodatkowane). Pod koniec XVI wieku powołano sądy najwyższej instancji: Trybunał Koronny (1578 r.) i Trybunał Główny Wielkiego Księstwa Litewskiego (1581r).
Wkrótce potem ruch egzekucyjny upadł, co oznaczało kres reform unowocześniających państwo. Pomimo równych praw politycznych przewagę uzyskała bogata szlachta- magnateria, której bogactwo pozwoliło eksploatować luki w systemie prawnym. W tym właśnie okresie rządy magnaterii doprowadziły do rozwoju cech, o które często (niesłusznie) oskarża się "złotą wolność szlachecką" czyli warcholstwo, prywatę, paraliż państwa. W kraju zabrakło właściwego gospodarza czyli silnej klasy średniej.
8. Fenomen -ski, -cki i -wicz.
Upadek demokracji szlacheckiej i uzyskaniu przewagi przez bogatą szlachtę zwaną magnaterią nie wpłynął na zmianę swoistej "średniaczo-szlacheckiej" kultury tego terenu. Wręcz przeciwnie zdawał się ją nawet rozpowszechniać. Na skutek specyficznych uwarunkowań szlachta była warstwa liczna. W niektórych rejonach dochodziła do ponad 40% populacji. Do tego była zróżnicowana majątkowo, co sprawiało, ze mieszała się z innymi grupami społecznymi o podobnym statusie majątkowym - szybko je wchłaniając. Kultura szlachecka stała się więc wyznacznikiem dla wielu grup społecznych. Powstał w ten sposób typowo polski fenomen w którym znaczna większość społeczeństwa uważa się za potomków szlachty i dziedziców szlacheckiej tradycji. Utwierdzają nas w tym nazwiska. Według wikipedii najpopularniejsza końcówka nazwisk -ski " Wraz z morfemem -cki i -dzki był charakterystyczną końcówką dla szlacheckich nazwisk polskiego pochodzenia, które związane były z posiadaną własnością - najczęściej rodowych miast lub wsi. Nazwiska z tego typu przyrostkami wiążą się z sarmacką kulturą szlachecką i były odpowiednikiem zwrotów tytularnych występujących w szlacheckich nazwiskach za granicą jak we Francji de czy w Niemczech von." Jeżeli dodamy do tego końcówki -owicz oraz -ewicz, które pełniły podobna rolę na kresach wschodnich - to wychodzi na to, że szlacheckie nazwiska nosi znakomita większość populacji.
Kultura szlacheckiej klasy średniej uległa więc pełnej demokratyzacji, a wraz z nią swoisty stosunek do struktury społecznej i otoczenia czyli nasz specyficzny charakter narodowy. Niechętni nam zaborcy twierdzili, ze jesteśmy trudną do okiełznania mieszaniną "warcholstwa i anarchii", podczas gdy jest to w gruncie rzeczy jest po prostu instynktowna odmowa podporządkowania interesu najbliższego otoczenia niezrozumiałym interesom scentralizowanych monarchii. Ważną częścią naszej kultury jest brak kompleksów i poczucie równości bez względu na piastowany urząd czy majątek, co zachowało się w powiedzeniach "szlachcic na zagrodzie równi wojewodzie" czy jego współcześniejszej wersji "wolność Tomku w swoim domku". Właśnie ten anarchistyczny, pozbawiony kompleksów charakter i silne poczucie własności w stosunku do najbliższego otoczenia sprawia, że klasa średnia wyrasta niczym chwast gdy tylko wielka własność pozostaw jej trochę przestrzeni. Czasami w nieoczekiwanych warunkach i zawsze w innej dostosowanej do zmieniających się warunków formie
Kultura szlacheckiej klasy średniej uległa więc pełnej demokratyzacji, a wraz z nią swoisty stosunek do struktury społecznej i otoczenia czyli nasz specyficzny charakter narodowy. Niechętni nam zaborcy twierdzili, ze jesteśmy trudną do okiełznania mieszaniną "warcholstwa i anarchii", podczas gdy jest to w gruncie rzeczy jest po prostu instynktowna odmowa podporządkowania interesu najbliższego otoczenia niezrozumiałym interesom scentralizowanych monarchii. Ważną częścią naszej kultury jest brak kompleksów i poczucie równości bez względu na piastowany urząd czy majątek, co zachowało się w powiedzeniach "szlachcic na zagrodzie równi wojewodzie" czy jego współcześniejszej wersji "wolność Tomku w swoim domku". Właśnie ten anarchistyczny, pozbawiony kompleksów charakter i silne poczucie własności w stosunku do najbliższego otoczenia sprawia, że klasa średnia wyrasta niczym chwast gdy tylko wielka własność pozostaw jej trochę przestrzeni. Czasami w nieoczekiwanych warunkach i zawsze w innej dostosowanej do zmieniających się warunków formie