Mury dzikowskiego zamku leżącego tuż pod miasteczkiem Tarnobrzegiem lubo sięgają dawnych wieków, jak tradycya zapewnia, jednakże przebudowane nowszemi czasy nienoszą znamion starożytności. Majątek ten należący do znakomitego rodu Ligenzów, przez połączenie się z tym domem Tarnowskich, przeszedł do tych ostatnich w wieku szesnastym, i odtąd ciągle w familii tej zostaje. Zdaje się jednak, że za czasów Zygmunta Starego albo niebyło jeszcze zamku, albo był niemieszkalnym, kiedy Stanisław Tarnowski siedział w Wielowsi odległej od niego o milę i pisał się nawet Stanisławem z Wielowsi. Dzieje podają nam, że w tejże wsi przyjmował i ugaszczał u siebie Zygmunta Starego z królewnami i całym dworym królewskim, przez cały czas grasującego powietrza. Kędy zaś stał dworzec mieszczący tak licznych i wielkich gości, trudno dziś wskazać, bo nawet niespotkasz kawałka gruzu ni zrębu oprócz okopów w polu noszących po dziś dzień miano: królewskiej kuchni. Najpewniej dwór był drewniany w którym, jeśli się niemogli wszyscy pomieścić, większa część służby dworskiej i koni obozowała w namiotach pod gołem niebem.
Na rycerski wiek nie byłoby to nic zadziwiającego. Ależ wróćmy do Dzikowskiego zamku. Tuż pod miasteczkiem Tarnobrzegiem wznosi się on na wysokiem pobrzeżu, u stóp którego zapewne kiedyś płynęła Wisła; dziś oddaliwszy się przynajmniej na kilkanaście stajań połyskuje szerokiem korytem pomiędzy zarośla wierzb i wikliny. Nieujmuje to nic powabnemu obrazowi przedstawiającemu się z okien zamkowych, zkąd wzrok twój pada na bielejące po drugiej stronie mury Koprzywnicy i na wspaniale leżący na wzgórzu Sandomierz, zapowiadający okazałemi gmachy daleko coś większego, niż jest w istocie. Zamek sam przerobiony podług planu znanego w kraju naszym architekta p. Lanci, a przerobiony w smaku gotyckim, odpowiada powadze tych miejsc historycznych i zabytkom nauk i sztuk jakie w sobie mieści."
(Juliusza Wildta Kalendarz powszechny na rok 1856)
Ilustracja - rycina z tekstu