W niektórych kościołach, osobliwie po miastach, w dzień Bożego Narodzenia, o północy, zaraz po jutrzni odprawuje się msza święta na pamiątkę, że w tej porze Jezus Chrystus, podług kościelnego podania w Betleem się narodził. Mszę tę pospolicie zowią Pasterską, że lud zebrany, na wzór pierwszych pasterzy, wznosi radosne pieśni i zarazem naśladuje świergot ptastwa. Nie tak dawne czasy, kiedy z kościołów Warszawskich usunięto ten zwyczaj, z zachowaniem tylko kościelnych obrzędów.
Rozsyłanie opłatków bierze początek w pierwszych wiekach chrześciaństwa; zbierający się bowiem wierni na mszę świętą, przynosili z sobą chleb służący do tego obrzędu, z którego kapłan brał tylko tyle, ile do konsekracyi potrzeba było. Resztę zaś, jaka z niego zostawała, pobłogosławiwszy, rozdawał przytomnym w kościele, osobliwie tym, którzy w czasie mszy do Kommunii Świętej nie przystępowali. Prócz tego, chleby te poświęcone biskupi i kapłani wiernym do ich domów, jako duchowne podarki rozsyłali, na znak jedności braterskiej, miłości wzajemnej i duchownego ich połączenia. Przy 1601 rozsyłaniu pisywali często listy z wynurzeniem im życzeń i składając zarazem powinszowania. W tym to duchu i dzisiejsi pasterze opłatki czyli kolendę rozsyłają.
Czas właściwy do rozpoczęcia Wigilii czyli po całodziennym poście uczty wieczornej, jest dopiero gdy na niebiosach pierwsza sie gwiazdka ukaże. Wiele zwyczajów, dawniej skrupulatnie zachowywanych już zniknęło bez śladu, i z tego powodu podamy w szczegółach, jak obchodzono u nas przed wiekami Wigilię Bożego Narodzenia. Izba jadalna słomą, a stół do jedzenia sianem zawsze był zasłany, dla pamiątki, że Chrystus narodzony, na słomie był złożony. W rogach izby stawiano snopy ze zbożem i słomą prostą, z których brano po zdźble jednem i rzucano do góry, a z utkwionych po za belkami sufitowemi, różne czyniono wróżby. Kiedy gospodarz z takiego snopa biorąc kłosy w rękę, więcej ich znalazł próżnych niż pełnych, wówczas przepowiadał nieurodzaj w następne lato.
Skoro ujrzano pierwszą gwiazdkę jaśniejącą, na niebie, gospodarz z małżonką, otoczony gronem rodziny i domowników , przede wszystkiem łamał sięz każdym opłatkiem , życząc: Dosiego roku. Dawna tradycya podaje, że Dosia owa czyli Dorota, żyć miała sto lat w czerstwości, zdrowiu i sile, i dlatego jej imie, stało się hasłem tych życzeń wzajemnych.
Zdaje się wszelako, że wyrażenie to starodawne, obejmuje tylko powinszowanie doczekania następnego roku. Potrawy jakie zwykle wedle dawnego a przyjętego powszechnie zwyczaju na stolach zastawiano, były: polewka z piwa, lub z migdałów, szczupak z chrzanem i po żydowsku, karp na szaro, okonie smażone z surową kapustą, kluski z makiem, owoce starannie przechowywane w świeżości, i suszone gotowane , a nad Dniestrem i Prutem , pierwsze miejsce zajmowała i zajmuje Kutya. Jest to pszenica gotowana do przepęknienia ziarn i zmięknienia, zaprawiona miodem i makiem. Do obchodu Wigilii należy strucla, czyli kołacz pszenny podługowaty, na końcach palczasty, przez środek plecionką z ciasta obłożony i posypany hojnie czarnuszką.
W Krakowie, w Warszawie i innych większych miastach, strucle wypiekano tak wielkie, że je na saniach ciągniono. Piekarze wysadzali się na tego rodzaju pieczywo, które w darze składali dworom wielkich panów. U ludu naszego kołacze po zamożniejszych chatach, od Wigilii do Trzech Króli, zastępują miejsce zwyczajnego chleba żytniego. Jak strucle od niemieckiego rodu mieszkańców miast naszych poszły w zwyczaj powszechny, tak też po Wigilii skończonej, odwiedzanie każdego niemal domu przez Heilige Christ czyli starca sędziwego z brodą białą i maską na twarzy, który zasiada przy zastawionej gałęzi sosnowej, czyli choince, gęsto świeczkami woskowemi oświeconej. Tu, podobnie jak dawny święty Mikołaj, zebranych domowników pozdrowiwszy, pyta się o sprawowanie stojącej z przestrachem dziatwy, słucha ich pacierza, i modlitew, i obdarza gościńcami, wcześniej przygotowanemi na stole pod illuminowaną choinką.