Gospodynie wiejskie zaczynają sprzęt kapusty, jej szatkowanie, kwaszenie i przygotowują na zapasy zimowe, równie jak i inne warzywa. Z ogrodów i sadów obierają z drzew owoce zimowe do zachowania po odpowiednich składach i piwnicach. Gospodarze opatrują wcześnie obory, chlewy, stajnie i owczarnie, żeby je osłonić przed mrozami, wichurą zimową i zawiejami śnieżanemi, ażeby dobytek miał w nich wygodne pomieszczenie i ochronę przed ostrą porą roku.
Na polach zupełne pustkowie, po łąkach gdzieniegdzie tylko sterczą stogi siana, których nie mógł ziemianin pomieścić na okólniku zabudowań swoich.
Po wielu okolicach lud nasz miesiąc ten nazywa Pościernik, z tego powodu, że po niwach rzadko nawet gdzie ściernie po zżętych lub skoszonych zbożach zobaczysz, gdyż wiele jest pól zoranych. Rolnicy biorą wróżbę w tym miesiącu na plon przyszłego roku, uważając, na którem polu już teraz pustem, kłos się zboża pojawi; ztąd nabierają pewności, że ta niwa, w tymże gatunku zboża da plon obfity.
W dniu drugiego października, kościół obchodzi święto Aniołów Stróżów. Wedle powieści naszego ludu, czyste i niepokalane dusze, w dniu tym widzą swych świętych stróżów. Pobożna i cnotliwe matki, nad kołyską swoich dziatek mogą także ich widzieć, jak kołysząc się w powietrzu, machają białemi skrzydłami, i dają sen rozkoszny tym drobiazgom na spoczynek swobodny. Dziecina, gdy poczuje powiew skrzydeł anielskich uśmiecha się, a żywy rumieniec krasi jej jagody.
Czyste dziewice w dniu tym widzą także swoich Aniołów Stróżów, jak stoją nad śpiącemi z rozwiniętemi skrzydłami, a składając ręce, jakby do pacierza, modlą się za ich szczęśliwą dolę. Te, które zgrzeszyły widzą ich często, ale objawienie to opłacają utratą zdrowia, bo nad każdą grzesznicą, jeśli się pojawi Stróż-Anioł, to z załamanemi rękoma, a łzy mu gorzkie jak groch spadają na smutne oblicze.
W początkach trzeciego tygodnia przypada Świętego Gawła, który to dzień uczniowie szkółek miejskich i wiejskich w XVI i XVI I wieku obchodzili uroczyście. W dniu tym bowiem taki te, jak ich dawniej nazywano, wybierali sobie króla, ten ich, dziwacznie przebrany, bawił i rozśmieszał. Równocześnie przedstawiali walkę kogutów, których do tego boju przysposabiali, podając im karm z ziół podniecających do zażartości w tym zapalczywym turnieju. W Krakowie zgromadzało to widowisko licznych widzów, ciekawych oglądać krwawe zapasy dzielnych kogutów.
cdn