Za dworem szumiał las. Który wyginając się. Wdzięcznym półkolem, biegi ku dębinie pobliskich lasów państwowych. Las ten podobny był raczej do olbrzymiego parku i zachwycał różnorodnością drzew i malowniczym ich ugrupowaniem. Tuż do podwórza gospodarskiego przylegała rozrzucona z rzadka dębina – po czym nagle wyrastał gąszcz młodych grabów, strzelały w górę na polankach stare dęby, umyślnie tu zostawione przy dawnych porębach, matki-brzozy gwarzyły pośpiesznym szelestem z młodym pokoleniem rojnie podrastających, wysmukłych brzózek. Lasek sosnowy tuż przy wyjeździe, widoczny z okien W dalekiej perspektywie, bielał nieraz w zimie pod śniegowym kożuchem, naciągniętym na rozpostarte, zielone ramiona – w lecie pachniał żywicą i szpilkami niby wielka kadzielnica."
"Burza od wschodu" Maria Dunin-Kozicka (zgodnie z prawem cytatu)